W wigilijny wieczór w jednej z rodzin mieszkającej w jednym z większych miast, zwykłej szarej rodzinie, zdarzył się, na przekór tej szarości, prawdziwy cud. Członkowie rodziny przemówili nagle ludzkim głosem jeden do drugiego i zadziwili się głęboko, bo nie zdarzyło im się to od lat. Zachwyciło ich to zdarzenie i postanowili, że nie pozwolą, żeby cud się skończył, ale postarają się, żeby trwał.
I tak już drugi dzień nacieszyć się nie mogą pięknem ludzkiej mowy, co zastąpiła codzienne nijakie ględzenie.
niedziela, 27 grudnia 2009
sobota, 19 grudnia 2009
Czego nie było w Efezie
Heraklit mógł sobie mówić, że wszystko płynie - nie widział ruchu na ulicach Warszawy po pierwszym porządnym śniegu (o ile użycie słowa "ruch" nie stanowi raczej nadużycia w tym kontekście).
Subskrybuj:
Posty (Atom)