piątek, 20 marca 2009

Nalewka z cierni

Od wieków księżniczki postępowały tak samo: kładły się w najwyższej komnacie w najwyższej wieży i czekały, aż książę przejdzie mur z cierni, pokona smoka i da popis siły fizycznej, wbiegając po tysiącu schodów. Kamera bajki odwracała dyskretnie wzrok, żeby dać księciu czas na opanowanie zadyszki (o przygładzeniu włosów nie mogło być mowy, chodziło przecież o dowód stoczonej bitwy), a następnie rejestrowała pocałunek i przebudzenie, po czym wywieszała napis "żyli długo i szczęśliwie". Zapewne rzeczywiście żyli długo i szczęśliwie. Kolejne pokolenia zachowywały ten rytuał, zmieniały się tylko uczesania księżniczek i zbroje książąt.
Aż pewnego dnia pewna księżniczka doszła do wniosku, że to głupie, tak leżeć i czekać. Zeszła po schodach, spoiła smoka nalewką z cierniowych krzewów i czekała na księcia. Książę przyjechał, ożenił się z księżniczką, ale napis "żyli długo i szczęśliwie" nie mógł się pojawić, bo jego miejsce było w najwyższej wieży. Przez resztę życia książę odczuwał niepokojący brak, którego źródła nie mógł znaleźć, a księżniczka, odpalając kolejnego papierosa zastanawiała się, czemu jej wybranek nie może stać się królem i ciągle przypomina tego chłopca, którego lata temu powitała w bramie.
Nigdy nie przyszło jej do głowy, że właśnie ciernie, smok i schody były potrzebne, żeby książę dorósł do królowania.

Smak

Z początku wydał mi się pyszny, ale szybko doszłam do wniosku, że zbyt niesmaczne jest jego zachowanie, żeby zaliczyć je do pychy, więc widać miałam do czynienia ze zwykłą megalomanią.

Rękę królewny

"I kazał król ogłosić po wszystkich miastach swego królestwa i państwach ościennych, że kto wirusa pokona, dostanie rękę jego córki i połowę serwerowni."

czwartek, 19 marca 2009

On

Nie był zły... A nawet jeśli był, to przynajmniej nie był okropny. Z możliwych zeł nie był wcale najgorszym wyjściem.